czwartek, 14 lipca 2011

Barania Góra, lipiec 2011 r.

https://picasaweb.google.com/justyna250270/BaraniaGoraLipiec2011R?authuser=0&authkey=Gv1sRgCLHW0Jnf-fGRKA&feat=directlink

Wisła Czarne – Barania Góra – Węgierska Górka (kolejny raz)
Wypadzik wesoły za sprawą bezpośredniego i uroczego chłopaka, który dotrzymywał nam towarzystwa do szczytu Baraniej Góry.
Po wspólnym posiłku on odbił do schroniska na Przysłopie, my powędrowałyśmy do Węgierskiej Górki przez krzaczory, zarośnięty szlak, złapałam kleszcza.
Przeszłyśmy w sumie ok. 38 km. (zacznę się leczyć na nogi bo na głowę już chyba za poźno!)
z nadzieją, że jak za starych, dobrych czasów zjemy pyszną hawajską pizzę w knajpce przy dworcu PKP.
Niestety knajpka zmieniła prawdopodobnie właściciela, produkują niezbyt dobrą pizzę w porównaniu do poprzednich lat. Żałowali ananasa, szynki, nie posypali oregano, pizza nie miała smaku pizzy. Jedyne co przyciągało to był ściekający z niej ser.
W Węgierskiej Górce pozostał ten sam dworzec PKP (bez kibelka), od lat się nie zmienia, taki sam zniszczony i nie opuszczony jedynie przez turystów i miejscowych.
Młodzi robili zdjęcia po ślubie, pewnie poznali się na peronie…
Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz