poniedziałek, 27 czerwca 2011

Tatry, czerwiec 2011 r.-list czwarty, nie wysłany

Nosal, Kopieniec Wielki, Polana Stoły, Kasprowy Wierch, Świnica


Bardzo intensywne wakacje, nie znalazłam odpowiedzi na moje pytania, nie rozwiałam swoich wątpliwości, pewnie one zawsze będą dopóki więzi trwają i się rozwijają.
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo się bałam jak tam na górze wysoko, na pionowej ścianie bez zabezpieczeń z jedną myślą – przetrwać ponad wszystko.
Wyjątkowość, niedostępność, strach, przytulałam się do kamienia i dziękowałam górze, że wpuściła mnie i pozwoliła się dotknąć moim małym jestestwem, bo czymże jestem ja w porównaniu do tej, która istnieje od wieków, niezależnie.
Emocje, lęk, panika, łzy, trudno było opanować te uczucia gdy widzisz przepaść, czujesz wysokość i musisz iść dalej, nie możesz pozwolić sobie na tkliwość, musisz twardo przeć do przodu i nie patrzeć w dół.
Jak w życiu , nie zaryzykujesz - nie dowiesz się co czeka Cię za następną ścianą.
Warto było!
Życie przynosi więcej rozczarowań niż byśmy sobie mogli wyobrazić, przyjmujemy każde z nich na klatę i brniemy w kolejne.

Góry nie rozczarowały mnie nigdy za to ludzie nie raz. Może to moja wina, może powinnam zweryfikować swoje oczekiwania wtedy będzie mniej rozczarowań.
Impas, nie wiem którędy, może na skróty, żeby mniej bolało, na chłodno, żeby nie pokochać, nie dać się zranić. Kolejny raz przyniesie następny kolejny raz. Wewnętrzne rozdarcie i cierpienie duszy, żałoba i narodziny. Jeszcze gorzej umrzeć w samotności i bylejakości życia.
Zostawić za sobą złe wspomnienia i otworzyć umysł na nowe…postaram się.

https://picasaweb.google.com/justyna250270/TatryCzerwiec2011R?feat=directlink
Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz